Nie wódź mnie na pokuszenie Spirio. Summary: Dwa złaknione siebie ciała i umysły powoli odnajdują wspólną drogę. Ghost mozolnie przedziera się przez gąszcz
EWANGELIARZ NIEDZIELNY, 24 lipca 2022 XVII NIEDZIELA ZWYKŁA Łk 11, 1-13 Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów». A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie». Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone. Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą». Opowiedziane dziś – w pierwszym czytaniu – typowo orientalne, „targowanie się” Abrahama z Bogiem w sprawie ratowania Sodomy i Gomory przed karą może nam wydać się nieco zaskakujące. I tak jest z pewnością. Z tego jednak, co było znacznie bliższe czytelnikom sprzed blisko czterech tysiącleci, pozostają także dla nas trwałe wskazania. Przy całym szacunku, z jakim Abraham wytrwale ponawia swoje prośby, czyni on to w przekonaniu, że ma do tego pełne prawo jako zaszczycony bliskością Boga, który może jeszcze zmienić decyzję. Ufność Abrahama opiera się na tym, że Bóg nie może wygubić sprawiedliwych razem z niepoprawnymi grzesznikami. Taka podstawa naszej ufnej modlitwy błagalnej jest zawsze aktualna: Bóg jako miłosierny daje nam zawsze szansę wysłuchania. Inną sympatyczną cechą Abrahama w ponawianych prośbach jest jego żywe poczucie solidarności z ludźmi jakoś zagrożonymi: on szczerze jest zatroskany o ich los i chciałby im go zaoszczędzić. Modlitwa Pańska, modlitwa Ojcze nasz, jest nam bardzo dobrze znana. Znamy ją na pamięć. Powtarzamy ją wspólnie na głos każdej niedzieli. Często powtarzamy ją mechanicznie. Czasem odmawiamy ją ze szczerym sercem. Modlitwa ta jest nam bardzo bliska, a jednak wiele jej słów pozostaje dla nas tajemniczych. Czytany dziś fragment Ewangelii jest jednym z dwóch wersji opowieści o tym, jak Jezus nauczył modlitwy swoich uczniów. Każda z opowieści ma trochę inną wersję Modlitwy. Jedna wersja, najbardziej popularna, znajduje się w Ewangelii Mateusza. Tam w czasie Kazania na Górze, Jezus jest przedstawiony jako Nowy Mojżesz, który przynosi swoim uczniom Nową Naukę i nową relację z Bogiem. Przekazuje on słowa modlitwy, którą wszyscy znamy na pamięć i którą na każdej Eucharystii wspólnie powtarzamy. Jest jednak jeszcze druga wersja tej modlitwy, którą dziś czytamy. Jest ona krótsza i znajduje się w Ewangelii Łukasza. Jezus w czasie wędrówki pomiędzy miejscowościami modlił się w samotności. Gdy skończył, zaciekawieni uczniowie poprosili swojego mistrza, aby nauczył ich, jak mają się modlić. Jezus był Mistrzem duchowym swoich uczniów, był nauczycielem. Nauczyciel to nie tylko ten, który przekazuje wiedzę, ale to ten, który również uczy jak żyć, jak postępować, co jest prawdziwą wartością. I Jezus przekazuje uczniom słowa, którymi mogą modlić się do Boga. Ojcze, niech się święci Twoje imię W modlitwie pragniemy, aby imię Boga pozostało święte. Słowo „święty” we współczesnym świecie straciło swoje prawdziwe znaczenie. Współcześnie słowo „święty” kojarzy nam się z pojedynczymi osobami, które w swoim życiu były pobożne i moralne. Świętym jest ten, który wiedzie etyczne życie, jest wierny swoim ideałom i zasadom, podąża całym swoim życiem za Bożym prawem. Jeżeli tak rozumiemy słowo „święty” to nie sposób zrozumieć, co miało by znaczyć zdanie „święć się imię Twoje”. Gdy jednak czytamy uważnie Biblię dostrzegamy, że słowo „święty” oznacza „wyjątkowy”, „niecodzienny” i „niepojęty”. Bóg jest święty, ponieważ jest „Całkowicie Inny”, wyróżnia się od wszystkiego, co nas otacza. Jest tajemniczy, jest fascynujący. Jego objawienie jest wstrząsające i przemieniające człowieka. Jeżeli więc pragniemy, aby imię Boga pozostało święte, to pragniemy, aby słowo „Bóg” pozostało wyjątkowe, aby nie stało się czymś zwykłym, potocznym, banalnym. Aby nie straciło swojej mocy. Stary Testament wiedział jak ważna jest świętość imienia Boga. Jak ważnym było to, żeby nie nadużywać, nie brać imienia Boga nadaremno. Żyd nie mógł nawet wypowiadać imienia Boga na głos, gdyż słowo to utraciłoby swoją wyjątkowość. Stałoby się tylko jednym z wielu słów. I w dzisiejszych czasach widzimy bardzo dobrze, jak słowo „Bóg” traci swoją wyjątkowość. Dla wielu współczesnych „religia” jest tylko zabobonem i przesądem. Dla wielu słowo „Bóg” przestało być święte. W naszej modlitwie pragniemy, aby imię Boga zachowało swoją moc i pozostało wyjątkowe. Niech przyjdzie Twoje Królestwo W modlitwie pragniemy, aby nastało Boże Królestwo. Królestwo Boże jest jednym z głównych tematów nauczania Jezusa. Jezus jako mistrz pomaga swoim uczniom odnaleźć drogę do Królestwa. Pomaga dostrzec Królestwo Boże, które już tutaj pojawia się w naszym życiu. Nie każdy je dostrzega, nie każdy może do niego wejść. Ale jest ono na wyciągnięcie ręki. Królestwo Boże jest spełnieniem naszego życia i naszej historii. Zarówno całego ludu, jak i pojedynczych osób. Jest poczuciem sensu dla całego dotychczasowego życia. W Królestwie człowiek zostaje wybawiony od wszelkiego zła i od winy. Kończy się panowanie zła, zaczyna się panowanie dobra. Następuje wyczekiwana sprawiedliwość. Smutek przemienia się w radość. I to właśnie Królestwa Bożego nasze serca pragną. I to właśnie o Królestwo prosimy, aż przyjdzie. I nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie Słowa te stały się w ostatnich latach przedmiotem burzliwych dyskusji. Pytanie, jakie stawiano i nadal się stawia dotyczy tłumaczenia tego zdania. „Nie wódź nas na pokuszenie” czy „nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie”? W różnych tłumaczeniach mamy różne wersje. Kilka lat temu papież Franciszek ogłosił, że słowa, które tradycyjnie tłumaczono jako „nie wódź nas na pokuszenie” powinny zostać tłumaczone właśnie jako „nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie”. Ma za tym przemawiać przekonanie, że przecież nie Bóg kusi człowieka. Nie prowadzi nikogo do pokuszenia, do ryzyka, do zła. Bóg jedynie chroni przed pokusą. Nie wszyscy zgodzili się jednak z propozycją papieża. Wśród badaczy pojawiły się różne głosy. Jest to tajemniczy wątek, podobnie jak tajemnicza jest obecność zła na naszym świecie. W naszej modlitwie wyrażamy pragnienie, aby Bóg oszczędził nas przed próbą. Aby nie wystawiał nas na próbę. W Biblii znamy bohaterów, którzy byli wystawiani na liczne próby. Abraham został wystawiony na próbę, jak daleko sięga jego posłuszeństwo. Hiob stanął przed próbą, jak daleko sięga jego oddanie. Jezus był kuszony na pustyni, czy wykorzysta swoją wyjątkowość dla własnego zysku i własnej chwały. Z lektury Pisma wiemy, że im bliżej Boga się znajdujemy, tym więcej pokus i prób czyha na nas. Pamiętajmy więc: modlitwa ma ogromną moc. Modlitwa potrafi przemienić świat, ponieważ modlitwa potrafi przemienić nas. I takiej modlitwy nauczył Jezus swoich uczniów. I takiej modlitwy uczy nas. Wszechmogący i niepojęty Boże, do Ciebie się modlimy, bo pragniemy Twojej obecności, pragniemy Twego Ducha. Prosimy Cię, abyś zbawił nas od rutyny i pustego zwyczaju, gdy wypowiadamy Twoje imię. Prosimy Cię, abyś przypominał nam o swojej obecności, o tym, że jako Stwórca kryjesz się za każdym stworzeniem i każdym darem, który otrzymujemy. Prosimy Cię, abyś wlewał siłę i odwagę w nasze serca. Abyśmy nie wstydzili się prosić o pomoc i abyśmy umieli szukać wsparcia. Prosimy Cię, abyś miał w opiece naszych bliskich, nasze rodziny i naszych przyjaciół. Prosimy Cię, abyś przypominał nam, że Twoim ostatnim słowem jest słowo miłości, akceptacji i przebaczenia. A gdy nie potrafimy zwrócić się do Ciebie w modlitwie, gdy nie potrafimy znaleźć odpowiednich słów, przypominaj nam, że Ty słyszysz nasze serca i wiesz, co znajduje się w naszych duszach. I wysłuchaj nas, gdy w ciszy zanosimy do Ciebie błagania naszych serc I wysłuchaj, gdy modlimy się słowami, których nauczył nas Jezus, nasz Zbawiciel. Amen.
„– Chodź, odwiozę cię do stancji. – Zgasił papierosa. Jechali w milczeniu. Zapatrzyła się przez okno, z jakiegoś powodu nie chciała na niego patrzeć, już wystarczające było to, że zbyt mocno czuła jego zapach, że smak papierosa został na ustach, jak ślad po pocałunku. Może faktycznie w tych malunkach było coś, co sprawiało, że myśli stawały się mało religijne?"
Nie mogę pojąć tej prośby z „Ojcze nasz”: „I nie wódź nas na pokuszenie”. Kiedy się modlę tymi słowami, staram się wkładać w nie następujący sens: „Boże, Ty znasz moją dobrą wolę i moją słabość! Racz chronić mnie przed pokusami ponad siłę! Racz chronić mnie również przed takimi pokusami, które wprawdzie nie są ponad moje siły, ale o których Ty, Boże, wiesz, że bym im uległ! A jeśli w czymś dla mojego własnego dobra muszę być kuszony, dodawaj mi sił, abym z tych pokus wychodził zwycięsko!” Taka modlitwa jest dla mnie oczywista. Jednak nie wolno mi przecież prawdy o Bogu przykrawać do moich osobistych wyobrażeń. Słowa: „I nie wódź nas na pokuszenie” wyrażają chyba jednak coś więcej. Z kolei coś mi się w środku buntuje przeciw temu, że Bóg mógłby nas kusić do złego. Proszę mi pomóc zobaczyć w tej modlitwie to „coś więcej”, czego nie umiem sam w niej zauważyć. Żeby się przygotować do tego listu, wypisałem kilkadziesiąt wypowiedzi biblijnych, w których jest mowa o kuszeniu. Przyglądam się tym tekstom i uderza mnie to, jak wiele się tam mówi o pokusach, którym został poddany Pan Jezus. Najbardziej pamiętamy kuszenie na pustyni (Mt 4,1-11). Pustynia jest przeciwieństwem raju, symbolizuje nieszczęsny stan, w jakim znaleźliśmy się wskutek grzechu. Otóż Syn Boży, podobnie bezgrzeszny jak pierwsi rodzice, był kuszony w sytuacji bez porównania trudniejszej niż oni, przychodząc bowiem do nas, wszedł w sytuację wielorako ukształtowaną przez grzech. Adam był kuszony w raju, Syn Boży był kuszony na tej straszliwej pustyni, która realnie przybrała w końcu postać krzyża. I okazało się, że nawet w tak potwornych cierpieniach nie przestał cały należeć do swojego Przedwiecznego Ojca. Patrząc na kuszenie Jezusa, najjaśniej widzimy istotę pokusy diabelskiej: diabłu chodzi o to, żeby to, co w człowieku Boże, Bogu odebrać; diabeł chciałby, żeby człowiek, na jego wzór, znalazł się poza Bogiem. Nieraz człowiekowi chodzi o to samo. Ewangelie notują kilka sytuacji, kiedy Jezus był kuszony przez ludzi. Ilekroć we współczesnym przekładzie Ewangelii czytamy, że ktoś Jezusa „wystawiał na próbę”, w oryginale znajduje się to samo słowo peirazein, któremu odpowiada nasze słowo „kusić”. W ten sposób ktoś Go kusił do niepotrzebnych cudów (Mt 16,1) albo do taktycznych raczej niż moralnych odpowiedzi na zadawane Mu pytania (Mt 19,3; 22, a nawet do jakichś zakłamanych zachowań (J 8,6). Wielu ludziom bardzo przeszkadzało to, że Jezus nie jest takim samym grzesznikiem jak oni, i Tego, który stał się podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu, koniecznie chcieli upodobnić do siebie również w grzechu. Na szczęście nie udało im się – bo właśnie w Jezusie ostatecznie zwyciężyła w naszym świecie miłość. Jeden raz czytamy w Ewangelii, że Jezus „kusił” człowieka, ale zauważmy radykalnie odwrotny kierunek tego „kuszenia”: „Kiedy Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: «Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?» A mówił to, wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić” (J 6,5n). Jezus jest tu podobny do matki, która swego rocznego synka stawia dwa kroki przed sobą i „kusi” do tego, żeby do niej przyszedł. Chodzi Mu o to, żeby Filip przypatrzył się samemu sobie, poznał swoją małoduszność i szerzej otworzył swoje serce na moc Bożą. Filip ma się stawać coraz więcej człowiekiem Bożym i Jezus mu w tym pomaga. Dwa obrazy starotestamentalne szczególnie przekonująco oddają charakter „pokus”, które przychodzą do nas od Boga. Żeby doprowadzić nas do dojrzałości, Bóg bywa wobec nas podobnie wymagający, ale zarazem opiekuńczy, jak orzeł, który chce swoje pisklęta nauczyć latania (Wj 19,3; Pwt 32,11). Dzisiaj powiedzielibyśmy, że Bóg bywa podobny do instruktora szkoły lotniczej, który na pewnym etapie nauki doprowadza uczniów do tego, żeby ze spadochronem na plecach wyskakiwali z samolotu. Żeby natomiast oczyścić nas z niedoskonałości, Bóg dopuszcza na nas utrapienia, w których stopniowo spala się to wszystko, co w nas pozorne i egocentryczne, ujawnia się zaś to wszystko, co w nas warte życia wiecznego: „Obrócę rękę moją na ciebie, wypalę do czysta twą rudę i usunę cały twój ołów” (Iz 1,25). W ten sposób nawet ciężkie krzywdy, jakie spotykają Bożych przyjaciół, mogą wyjść im na dobre, jak tego dowodzi historia Józefa (Rdz 37n) czy Zuzanny (Dn 13). W tym aspekcie „pokusy” – poucza Pismo Święte – próbujmy zauważać coś wręcz radosnego. „Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi – odważa się napisać Apostoł Jakub – ilekroć spadają na was różne doświadczenia” (1,2). Warto wiedzieć, że wyrazem „doświadczenie” oddano tu grecki termin peirasmós – ten sam termin, który w interesującej Pana prośbie z Ojcze nasz oddano jako „pokuszenie”. Dalej wyjaśnia Apostoł Jakub, dlaczego takie „pokusy” („próby”, „doświadczenia”) mogą mieć w sobie coś radosnego: „Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków” (1,3n). W podobnym duchu przemawia Apostoł Piotr (w tekście greckim w obu zdaniach również mamy wyraz peirasmós): „Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu. (…) Umiłowani! Temu żarowi, który w pośrodku was trwa dla waszego doświadczenia, nie dziwcie się, jakby was spotkało coś niezwykłego, ale cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych” (1 P 1,6;4,12). W Dziejach Apostolskich znajduje się świadectwo, że dla Apostołów nie była to tylko teoria, ale faktycznie starali się w ten sposób zachowywać. Czytamy tam, że kiedy po wymierzeniu im kary chłosty wracali do domu, „cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia Jezusa” (5,41). Sama możliwość takiego stanu ducha dziś przekracza nawet wyobraźnię wielu chrześcijan. I tak doszliśmy do kluczowego dla naszych rozważań pytania: Kto jest autorem na przykład tego kuszenia, jakim jest prześladowanie za wiarę – Bóg czy szatan? Otóż i Bóg, i szatan, ale zupełnie inaczej. „Oto diabeł ma niektórych spośród was wtrącić do więzienia, abyście próbie zostali poddani” (Ap 2,10; por. Łk 22,31). Wszędzie tam, gdzie ktoś bez swojej winy jest poddawany naciskom, ażeby odstąpił od dobra i czynił zło, wolno nam domyślać się bezpośredniego lub pośredniego udziału szatana, pierwszego odstępcy od Boga. Niestety, nieraz szatanowi udaje się osiągnąć swoje. Czasem nawet nie musi szukać człowieka, bo człowiek sam go szuka, na przykład poprzez niemądry stosunek do dóbr doczesnych (1 Tm 6,9). Nawet to, że ktoś przyjął słowo Boże i że ono zaczęło już w nim rosnąć, nie chroni automatycznie przed upadkiem w chwili pokusy: może się zdarzyć, że człowiek wierzący, który mało się troszczy o swoją wiarę, tak że jego duchowa gleba przemieniła się w skałę, „wierzy do czasu, a w chwili pokusy odstępuje” (Łk 8,13). Otóż jeśli szatan ma do mnie aż tak wiele dostępu, że we mnie zwycięża, to niewątpliwie dzieje się to z mojej winy: „Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi. To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci” (Jk 1,13). Jednego możemy być pewni, że wiara musi wykluczyć wszelkie interpretacje słów: „I nie wódź nas na pokuszenie”, które stoją w sprzeczności z powyższym stwierdzeniem Apostoła Jakuba. Bożego autorstwa pokus, które przed nami stają, wolno nam domyślać się w trzech następujących wymiarach. Po pierwsze, w wymiarze wezwania do dobrego. W ten sposób Bóg „kusił” Abrahama, kiedy wzywał go do zawierzenia swojej wszechmocy i prawdomówności. I Abraham rzeczywiście uwierzył Bogu, że ma On moc dać potomstwo bezpłodnemu małżeństwu starców, a kiedy Bóg zażądał ofiary z jego jedynego syna, Abraham nawet wtedy wierzył Mu, że jest On Bogiem życia, a nie śmierci. W ten sposób Bóg „kusi” każdego z nas, kiedy stawia przed nami zadania jakby ponad nasze siły: kiedy na przykład wielodzietnych rodziców obdarza następnym jeszcze dzieckiem albo kiedy człowieka ubogiego wzywa do okazania miłosierdzia komuś jeszcze uboższemu. Po wtóre, autorem pokus do złego jest Bóg w tym sensie, że je do nas dopuszcza. Wszystko, co się dzieje na świecie, również całe zło, dzieje się w przestrzeni Bożej Opatrzności. Nawet szatan nie potrafi do tego stopnia zbuntować się przeciw Bogu, żeby uniezależnić się od Bożej Opatrzności. Jego bunt prowadzi tylko do tego, że nie chcąc rządom Bożym poddać się w miłości, musi wypełniać wolę Bożą wbrew sobie. Jak dowiadujemy się z Księgi Hioba, szatan nie miałby mocy nas kusić, gdyby Bóg mu na to nie zezwolił – i tylko w takim stopniu i w takim zakresie może nas kusić, w jakim Bóg do tego dopuści. Otóż Bóg nie dopuściłby na nas żadnej pokusy, gdyby nie zamierzał obrócić jej na nasze dobro. Spróbujmy to zobaczyć na podanym wyżej przykładzie: Apostołowie kazali nam cieszyć się w prześladowaniach nie dlatego przecież, żeby było coś radosnego w samym fakcie prześladowań za wiarę (wręcz przeciwnie, jest to fakt ze wszech miar smutny i niepożądany!); mamy cieszyć się z tego, że mogliśmy dzięki tym prześladowaniom dać Chrystusowi dodatkowy dowód, że Go kochamy. Po trzecie, Bóg jest autorem zarówno wezwań do dobrego, jak pokus do złego jeszcze w tym sensie, że chce nam pomagać, abyśmy mogli przejść przez te próby z jak największym dla siebie pożytkiem: „Wierny jest Bóg i nie pozwoli kusić was ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać” (1 Kor 10,13). Zarazem nigdy dość przypominania, że stosunki człowieka z Bogiem podlegają dynamice miłości, a nie jakimś prawom zdeterminowanym na wzór tych praw, jakimi rządzi się materia. Z tego, że Bóg chce wszystko obrócić na nasze dobro i że nie chce na nas dopuścić próby ponad nasze siły, w żadnym razie nie wynika, że mamy to zapewnione automatycznie. Sam Pan Jezus z największym naciskiem nam o tym przypomniał: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe” (Mt 26,41) – a warto sobie uprzytomnić, że słowa te wypowiedział podczas swego krwawego czuwania w Ogrodzie Oliwnym. Toteż warto zauważać w Piśmie Świętym te żarliwe modlitwy, które zanosili do Boga w chwilach próby ludzie prawdziwie Mu oddani: na przykład modlitwy upokorzonego buntem własnego syna króla Dawida (Ps 7), niewinnie skazanej na śmierć Zuzanny (Dn 13,42n), Judyty przed pójściem przeciwko Holofernesowi (Jdt 9,2-14) czy królowej Estery w momencie śmiertelnego zagrożenia narodu (Est 4,17). Przypomnijmy sobie, z jaką żarliwością modlił się Kościół apostolski w momencie prześladowań (Dz 4,24-30; 12,5). Właśnie dlatego Apostołowie potrafili radować się z tego, że prześladowania jeszcze mocniej wiążą ich z Chrystusem, bo przedtem umieli modlić się o to, żeby Bóg do tych prześladowań nie dopuścił, a przynajmniej żeby ich ochronił przed upadkiem. Nie będę stawiał kropki nad „i”. W odpowiedzi na Pańskie pytanie powiem tylko tyle: Słowa „I nie wódź nas na pokuszenie” odnoszą się do wszystkich trzech wymiarów, w których możemy mówić o Bożym autorstwie przychodzących na nas pokus i doświadczeń. Słowa te jakby streszczają w sobie wszystkie te niewyobrażalnie różnorodne modlitwy, jakie mamy prawo i powinniśmy zanosić do Boga we wszystkich trudnych dla nas momentach. Koniecznie tylko trzeba dodać, że modlitwy te zanosimy do Tego i przez Tego, który sam był kuszony: „W czym sam cierpiał będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom. (…) Nie takiego bowiem mamy Arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu” (Hbr 2,18; 4,15). Trzy słowa w tym fragmencie, które są wyróżnione, pochodzą od czasownika peirazein. To dodatkowy argument za tym, żeby jednoczyć się z tym naszym Arcykapłanem, kiedy zanosimy do Przedwiecznego Ojca i pragniemy zrozumieć tę prośbę „I nie wódź nas na pokuszenie”. O. Jacek Salij OP, Nadzieja poddawana próbom, W drodze – Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów Post Views: 216 Język. Ojcze nasz któryś jest w niebie - Jezus mówi, że Bóg jest naszym Ojcem, Święć się imię Twoje - Należy nie używać bez powodu słów typu: O Boże, Jezu Chryste, Przyjdź Królestwo Twoje - Prosimy o to, by Jezus stał się już teraz naszym Panem i Królem i Kró, Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi - Prosimy o „Są ludzie, którzy chociaż zgrzeszyli, jednak pragną otrzymać przebaczenie swoich grzechów i dlatego wyznają je i czynią pokutę. A jednak nie przykładają się należycie do tego, by znowu nie wpaść w grzechy. Takie postępowanie nie jest konsekwentne, bo z jednej strony opłakują oni swe grzechy pokutując za nie, z drugiej grzesząc gromadzą to, co opłakują. I dlatego mówi Izajasz (1,16): Obmyjcie się, czystymi bądźcie, usuńcie złość myśli waszych sprzed oczu moich, przestańcie źle czynić. I dlatego, jak już powiedzieliśmy wyżej, Chrystus w poprzedniej prośbie uczył nas prosić o przebaczenie za grzechy, w tej natomiast, gdy mówi: I nie wódź nas na pokuszenie ” uczy nas prosić, byśmy mogli unikać grzechów, to jest abyśmy nie byli prowadzeni na pokusę, przez którą wpadamy w się tyczy tej prośby, rozważmy trzy rzeczy: po pierwsze, co to jest pokusa, po drugie pytamy jak człowiek jest kuszony i przez kogo, po trzecie, jak zostaje uwolniony od do sprawy pierwszej, trzeba wiedzieć, że kusić to nic innego jak doświadczać czy próbować. Stąd kusić kogoś znaczy wystawiać na próbę jego jest wystawiana na próbę, czyli próbowana, w dwojaki sposób, jako że dwóch rzeczy wymaga cnota ludzka: pierwszy dotyczy dobra, które ma zostać wykonane, aby dobro zostało wykonane; drugi dotyczy zła, którego ma unikać: Odwróć się od złego a czyń dobrze (Ps 34[33],15). Cnota jest więc próbowana raz ze względu na to, czy ktoś dobrze czynił, raz ze względu na to, czy przestał czynić chodzi o pierwszy sposób, to człowiek poddany zostaje próbie, czy jest w nim gotowość do dobrego, na przykład do postu czy czegoś w tym rodzaju. Wtedy twoja cnota jest wielka, gdy jesteś chętny do czynienia dobrze. I w ten właśnie sposób Bóg próbuje czasem człowieka, nie dlatego, że jego cnota jest przed Nim ukryta, ale aby wszyscy ją poznali i aby wszystkim został dany przykład. Tak Bóg wystawił na próbę Abrahama (Rdz 22) i Hioba. I tak Bóg często spuszcza utrapienia na sprawiedliwych, aby, gdy je znoszą cierpliwie, okazała się ich cnota, i aby w niej wzrastali: Kusi was Pan Bóg wasz, aby jawne było, czy Go miłujecie, czy nie (Pwt 13,3). Tak Bóg kusi prowokując do czynienia chodzi o drugi sposób, to cnota jest próbowana przez pobudzanie do zła. I jeśli się człowiek dobrze opiera i nie przyzwala, wtedy jego cnota jest wielka: jeśli zaś ulegnie pokusie, wtedy cnota jego jest już żadna. W ten sposób jednak Bóg nie kusi nikogo, bo jak mówi św. Jakub (1,13): Bóg nie podlega pokusie od złego i sam nikogo nie kusi. Lecz człowiek jest kuszony przez własne ciało, przez szatana i przez świat. Przez ciało jest kuszony w dwojaki sposób. Najpierw bo ciało popycha go do zła – szuka bowiem zawsze swoich przyjemności , czyli cielesnych, często połączonych z grzechem. Ten zaś, kto trwa w przyjemnościach cielesnych, zaniedbuje duchowe: Każdego kusi pociąg i przynęta pożądliwości (Jk 1,14). Następnie kusi ciało, aby odwrócić się od dobra. Duch bowiem z siebie samego zawsze cieszy się dobrami duchowymi, ale ociężałe ciało przeszkadza duchowi: Ciało podległe skażeniu, obciąża duszę (Mdr 9,15). Raduję się z Prawa Bożego jak przystało na człowieka wewnętrznego, a widzę inne prawo w członkach moich, sprzeczne z prawem umysłu mego, poddające mnie w pod prawo grzechu, które jest w członkach moich (Rz 7,22). Lecz ta pokusa, to znaczy spowodowana przez ciało, jest bardzo poważna, gdyż nasz nieprzyjaciel, czyli ciało, jest z nami złączone i – jak mówi Boecjusz – żadna zaraza nie szkodzi dotkliwiej, niż nasz domowy przyjaciel. I dlatego przeciw niemu trzeba czuwać: Czuwajcie i módlcie się, abyście nie wpadli w pokusę (Mt 26, 41).Najsilniej jednak kusi szatan. Bowiem po ujarzmieniu ciała, powstaje ktoś inny, to jest szatan, przeciwko któremu czeka nas ciężka walka, jak mówi Apostoł w Liście do Efezjan (6,12):Albowiem prowadzicie walkę nie z ciałem i krwią, ale przeciwko książętom i władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności. I dlatego jasno jest nazwany Kusicielem: aby snadź Kusiciel nie skusił was (1 Tes 3,5).W pokusie zaś postępuje w sposób bardzo chytry. On bowiem, jak dobry wódz wojska, który oblega zamek, rozważa słabości tego, którego ma pokonać, i stara się go uderzyć z tej strony, z której człowiek jest najsłabszy. Dlatego kusi w tej dziedzinie, do której człowiek po ujarzmieniu ciała jest bardziej skłonny, na przykład do gniewu, pychy i innych grzechów duchowych: Przeciwnik wasz, szatan, jak lew ryczący krąży, szukając kogo by pożreć (1 P 5,8). Szatan zaś kusząc czyni dwie rzeczy: najpierw nie skłania kuszonego do jakiegoś oczywistego zła, lecz do czegoś, co ma pozory dobra, by na samym początku choć trochę odstąpił od swego postanowienia, bo potem łatwo będzie doprowadzić go do grzechu, gdy już się nieco ugiął: Sam szatan przybiera postać anioła światłości (2 Kor 11, 14). Następnie zaś, gdy doprowadzi do grzechu, tak go wiąże, by nie pozwolić mu podnieść się z grzechów: Ścięgna jego są powikłane (Hi 40,12). Tak więc dwie rzeczy czyni szatan: zwodzi i zwiedzionych trzyma w zaś kusi w dwojaki sposób. Najpierw przez zbytnie i nieumiarkowane pożądanie rzeczy doczesnych: Korzeniem wszelkiego zła jest chciwość (1 Tym 6,10). Następnie przez lęk prześladowców i tyranów: Jesteśmy ogarnięci ciemnościami (Hi 37,19). Wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Jezusie Chrystusie , prześladowanie będą cierpieć. (2 Tm 3,81). Nie lękajcie się tych, którzy zabijają ciało (Mt 10,28).W ten sposób stwierdziliśmy, co to jest pokusa, w jaki sposób człowiek jest kuszony i przez kogo. Teraz zaś trzeba zobaczyć, jak człowiek jest od niej zwrócić uwagę na to, że Chrystus uczy nas prosić, nie abyśmy nie byli kuszeni,, lecz abyśmy nie byli wiedzeni na pokuszenie. Jeśli bowiem człowiek zwycięży pokusę, zasługuje na wieniec zwycięstwa, i dlatego powiedziano: Uważajcie to za wielką radość, bracia, kiedy wpadacie w różne pokusy (Jk1,2). Synu, przystępując do służby Bożej … przygotuj duszę na pokusę (Syr2,1),Błogosławiony mąż, który zniesie pokusę, bo utwierdziwszy się otrzyma wieniec żywota (Jk 1, 12). I dlatego Pan uczy nas prosić, abyśmy nie byli wprowadzeni w pokusę przez zgodę: Pokusa nie jęła się w was inna, jak ludzka (1 Kor 10,13). Bowiem być kuszonym jest rzeczą ludzką, ale zgadzać się z nią jest rzeczą czy to nie Bóg prowadzi nas do złego, skoro mówimy: I nie wódź nas na pokuszenie? Twierdzimy, że o Bogu możemy powiedzieć, że prowadzi do zła, przyzwalając na nie, jeśli z powodu licznych grzechów zabiera człowiekowi swoją łaskę, a po jej zabraniu człowiek popada w grzech. I dlatego śpiewany w Psalmie: gdy ustanie siła moja, nie puszczaj mnie (Ps 71 [70], 9). Bóg prowadzi człowieka przez ogień miłości, aby nie wpadł w pokuszenie, bo nawet najmniejszy stopień miłości może oprzeć się jakiemukolwiek grzechowi: Wody mnogie nie mogły usunąć miłości(Pnp 8,7). Prowadzi go także w tym celu przez światło umysłu, którym pouczył nas o tym, co mamy czynić, bo jak mówi Filozof, każdy grzeszy z nieświadomości: Dam tobie rozum i nauczę cię (Ps 32 [31],8). O to prosił Dawid, gdy mówił: Oświeć oczy moje, bym kiedy nie zasnął na śmierć, by kiedy nie rzekł nieprzyjaciel ‚przemogłem go’ (Ps 13 [12], 4n). To zaś otrzymujemy przez dar rozumu. Gdy więc nie dajemy przyzwolenia pokusie, zachowujemy czyste serce, o czym mówi św. Mateusz: (5,8): Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. A więc przez to dochodzimy do oglądania Boga. Oby Bóg nas do niego doprowadził!Wykład Modlitwy Pańskiej czyli „OJCZE NASZ” (fragment) – św. Tomasz z Akwinu

246 views, 10 likes, 2 loves, 0 comments, 4 shares, Facebook Watch Videos from Parafia Serce Bielsko - Biała: NIe wódź nas na pokuszenie - ks. dr hab. Wojciech Wegrzyniak

Być może najbardziej intrygującą częścią Modlitwy Pańskiej są słowa, “Nie wódź nas na pokuszenie.” O co chodzi? Faktycznie, na pierwszy rzut oka trudno powiedzieć, co autor miał na myśli. Mimo to, Biblia mówi jasno, że Bóg nas nie kusi. Dlaczego więc Jezus naucza nas, aby mówić, “Nie wódź nas na pokuszenie?” Przede wszystkim, Chrystus przypomina nam, że potrzebujemy wzywać pomoc Bożą stając wobec pokusy. Wzywamy Boga na pomoc by dał nam siły w przechodzeniu rozmaitych prób prosząc także o siłę by oprzeć się pokuszeniu. Jest to też apel do Boga: – by pomógł nam podjąć mądre decyzje, które będą nas trzymały z dala od zasadzki złego – by dał mądrość w rozwijaniu stylu życia ograniczającego pokusy. „Od złego” w tym wierszu faktycznie znaczy „licho, diabeł”. Szatan jest inteligentniejszy i silniejszy od nas. Nie jest za to inteligentniejszy i silniejszy od Boga. Potrzebujemy, zatem wzywać Boga by dał nam siły by opierać się pokusom i zbawieniu od złego. On chce zniszczyć nasze życie, ale Bóg chce, żebyśmy żyli życiem pełnym, spełnionym. Zaufanie Bogu ma olbrzymi sens. Jedynie On ma siłę uchronić nas od złego! Odpieraj wszelkie pokusy w imieniu Jezusa Chrystusa! Amen?
Więc nie wódź nas na pokuszenie; ale gdziekolwiek nas prowadzisz, choćby tam było pokuszenie, ufamy Tobie, że zbawisz nas od złego i poprowadzisz ku większemu dobru. Jest to fragment książki siostry Małgorzaty Borkowskiej „Jednego potrzeba. Refleksje biblijne”, Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów. Tytuł, lead, skróty i
W Ewangelii Łukasza bardzo często widzimy Jezusa przebywającego na modlitwie. Podobnie dzieje się w dzisiejszym fragmencie Ewangelii: „Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie”. Gdyby dokładnie przetłumaczyć ten tekst, to należałoby powiedzieć, że Jezus „trwał na modlitwie”. Nie była to zatem jakaś przelotna chwila, ale określona ilość czasu. Widząc modlącego się Jezusa, uczniowie proszą: „Panie, naucz nas się modlić”. Jezus od razu przystępuje do realizacji prośby. Jakby na nią czekał. Czekał, bo chciał, by pragnienie modlitwy wypłynęło z wewnętrza serc uczniów. Nie chciał jej narzucać. Nauczenie modlitw to jedno z najważniejszych zadań wychowawczych w rodzinie. To także wielkie zadanie katechezy. Problem polega na tym, że dzieci, szczególnie te przygotowujące się do pierwszej Komunii świętej, odczuwają przymus uczenia się modlitw. „To trzeba zdać” – mówią dzieci i ich rodzice. Takie podejście sprawia, że modlitwa nie wejdzie w serce dziecka, ani też z serca nie będzie wypływać. Najgłębiej dziecko nauczy się modlitwy, gdy będzie widzieć modlących się tatę i mamę. Modlitwa nie jest „do wkucia”, „do zaliczenia”, tylko do budowania głębokiej relacji z Bogiem. Oby dzieci widzieli swoich rodziców modlących się. Jak uczniowie Jezusa. Po dłuższym przebywaniu Jezusa na modlitwie można by się spodziewać, że treść modlitwy, którą przekaże uczniom, będzie długa, zawiła i skomplikowana. Okazuje się, że jest bardzo krótka. Ewangelia Mateusza przekazuje ją w wersji siedmiu próśb i tę właśnie wersję odmawiamy na co dzień. Ewangelia Łukasza podaje wersję jeszcze krótszą – pięć próśb, jakby tym bardziej chciała podkreślić, że nie liczy się wielomówstwo, ale zawierzenie Bogu i wypowiedzenie próśb o najbardziej podstawowe dobra w życiu człowieka. Zawierzenie wyraża się w tym jednym prostym słowie: „Ojcze”. Bóg jest Ojcem, któremu człowiek oddaje się całkowicie, powierza swoje życie. Po pełnym oddaniu siebie Bogu Ojcu człowiek może wypowiedzieć pięć próśb. „Niech się święci Twoje imię” – Wyrażamy tu pragnienie, by imię Boga było szanowane poprzez nabożne wzywanie świętych imion podczas modlitwy oraz w czasie liturgii. Wyrażamy też pragnienie, by imię Boga nie było obrażane poprzez brak czci i szacunku. Imię Boga jest obrażane, gdy człowiek bluźni przeciw Bogu, ale także, gdy niegodnie zachowuje się w kościele: przez głośne rozmowy, przez niewłaściwy (w lato zbyt skąpy) strój. Ma to czasem miejsce w naszych świątyniach parafialnych. Częściej dzieje się tak w kościołach, które są odwiedzane w celach turystycznych, a o których zapomina się, że są nade wszystko miejscami świętymi. „Niech przyjdzie Twoje królestwo” – ono objawi się w pełni czasu na końcu czasów, ale człowiek ma angażować się w jego budowanie już dziś: poprzez mówienie prawdy i okazywanie miłości, bo królestwo Boże jest królestwem prawdy i miłości. Jest ono dziełem zarówno Boga, jak i człowieka. Nie dziełem samego Boga, dlatego człowiek nie ma siedzieć z założonymi rękami i czekać, że Bóg za niego wszystko zrobi. To byłoby lenistwo, a nie zawierzenie Bogu. Ostateczne królestwo nie jest też dziełem samego człowieka, bo człowiek – choć mu się czasem tak wydaje – nie zbuduje własnymi rękami raju na ziemi. Raj na ziemi to neo-marksistowska utopia. „Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień” – na chleb trzeba pracować, a nie trwać w lenistwie, przed czym przestrzega właściwe rozumienie poprzedniej prośby. Jednak w tej prośbie zawierzamy się Bożej Opatrzności, prosząc, by rzeczywiście nie zabrakło podstawowych dóbr, koniecznych do życia i rozwoju. Do takich dóbr należy chleb, praca, no i zdrowie. O nie modlimy się wówczas, gdy zaczyna go brakować. O chleb (poza „Ojcze nasz”) nie modlimy się prawie w ogóle, bo nie przymieramy z głodu. Nierzadko natomiast modlimy się o dobra dodatkowe: o lepszą pracę, o dobrą pogodę podczas urlopu. Owszem, i o takie rzeczy możemy prosić. Jednak trzeba pamiętać, że dobra dodatkowe są możliwe dlatego, że mamy dobra podstawowe, a to, że mamy dobra podstawowe, to nie przede wszystkim nasza zasługa, ale znak Opatrzności Bożej, która co dnia nad nami czuwa. O tę Bożą opiekę prosimy przy tej właśnie prośbie. „Przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini”. Największym nieszczęściem człowieka nie jest choroba, ale grzech, a grzechy popełniamy nierzadko, nawet ciężkie i poważne. Dlatego w tej prośbie prosimy dobrego Boga o ich przebaczenie, deklarując, że i my przebaczamy naszym winowajcom. Każdy grzech obraża Boga, każdy grzech, nawet najbardziej osobisty, jest naruszeniem świętości imienia Boga (czyli stoi w sprzeczności z pierwszą prośbą), dlatego o przebaczenie trzeba prosić Boga. Współczesny człowiek nie chce mówić o grzechach. Chce to słowo usunąć ze swojego języka. A jednak każda modlitwa „Ojcze nasz” jest właściwie przyznaniem się do własnej grzeszności. W tej prośbie zawarta jest jeszcze jedna prawda: pojednanie z Bogiem nie dokona się bez pojednania z bliźnim, a warunkiem tego pojednania jest wybaczenie, gdy bliźni zawinił względem nas oraz przeproszenie, gdy myśmy wyrządzili krzywdę. „Nie dopuść, byśmy ulegli pokusie”. To biblijne tłumaczenie wydaje się niektórym być lepsze niż staropolskie tłumaczenie „nie wódź nas na pokuszenie”, z którego jakoby wynika, że Bóg człowieka kusi. Problem jednak tkwi w tym, że tłumaczenie „nie dopuść, byśmy ulegli pokusie” też nie jest precyzyjne. Po grecku w Ewangelii Łukasza mamy wyrażenie „me eisenenkeis peirasmos”; „me eisenenkeis” znaczy „nie wprowadzaj”, „nie poddawaj”, zaś „peirasmos” to wieloznaczne słowo; oznacza: „pokusę”, ale także „próbę”, „ciężkie doświadczenie”. Ostatecznie prośba ta brzmi: „nie poddawaj nas próbie”. Czyli chroń nas Boże przed ciężkimi doświadczeniami, przed chorobą, rozpaczą, depresją, w których mogą zrodzić się zwątpienia, a które szatan przekształca w pokusy przeciw wierze w Boga. W tej prośbie zawarte jest też błaganie o siły w ciężkich doświadczeniach, by człowiek nie zwątpił. Tłumaczenie „nie dopuść, byśmy ulegli pokusie”, które czasem postuluje się by wprowadzić zamiast „nie wódź nas na pokuszenie” nie oddaje wszystkiego tego, co wiąże się z prośbą o zachowanie od ciężkich prób i o siły w ciężkich doświadczeniach. 1 / 1
812 views, 18 likes, 6 loves, 3 comments, 8 shares, Facebook Watch Videos from Parafia Ewangelicko-Augsburska w Zielonej Górze: Zapraszamy na przedostatni odcinek naszych Internetowych Rekolekcji
Home Książki Kryminał, sensacja, thriller I nie wódź nas na pokuszenie W Amsterdamie na jednej z łodzi mieszkalnych zostaje bestialsko zamordowany młody Hindus. Śledztwo zostaje powierzone komisarzowi Van Leeuwenowi, który wkracza w tajemniczy a zarazem egzotyczny klan Sharmów imigrantów z dalekich Indii ... zajmujących się na dużą skalę importem przypraw korzennych z dalekiego Wschodu. Komisarz nie zdaje sobie sprawy, że starając się rozwikłać zagadkę wyjątkowo brutalnego morderstwa naraża na niebezpieczeństwo nie tylko siebie, lecz i życie ukochanej, chorej na Alzheimera, przebywającej w domu opieki żony. Mistrzowsko napisana, wzruszająca powieść o trwającej przez lata miłości, śmiertelnej chorobie, rozpaczy i ludzkiej bezwzględności stanowi kontynuację losów komisarza Van Leeuwena, znanego z powieści I odpuść nam nasze winy. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 6,0 / 10 54 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Cały świat to iluzja. Nasze życie jest iluzją. Podobnie jak kino. Rzeczywistość jako taka nie istnieje, a w każdym razie nie w takiej formie, w jakiej ją postrzegamy. Ani też w żadnej innej. Nie ma rzeczywistości, na którą moglibyśmy wpływać. Wszystko ma swój bieg niezależnie od nas i od tego, co robimy. Jeśli się wreszcie zrozumie tę prawdę, żyje się w pokoju z samym sobą, gdyż wówczas nie usiłuje się już niczego zmieniać i z niczym walczyć. Człowiek poddaje się własnemu losowi. Cały świat to iluzja. Nasze życie jest iluzją. Podobnie jak kino. Rzeczywistość jako taka nie istnieje, a w każdym razie nie w takiej formie... Rozwiń Claus Cornelius Fischer I nie wódź nas na pokuszenie Zobacz więcej Nauczył się, że można zabłądzić nawet wówczas, gdy wszystkie światła świecą jak neony, i że czasami wystarczy jedna gwiazda, by się na nowo odnaleźć. Nauczył się, że można zabłądzić nawet wówczas, gdy wszystkie światła świecą jak neony, i że czasami wystarczy jedna gwiazda, by się na nowo ... Rozwiń Claus Cornelius Fischer I nie wódź nas na pokuszenie Zobacz więcej dodaj nowy cytat Więcej Powiązane treści . 285 459 299 242 4 396 3 36

i nie wódź nas na pokuszenie