Translations in context of "keep them for yourself" in English-Polish from Reverso Context: You can sell them as a set or keep them for yourself.
Irmina Mazurek-Płecha, urzędniczka, matka dwójki małych dzieci: – Śmieci sprzątam kiedy wychodzę z dziećmi, czy z psem na spacer. Widzę, że nikt tego nie robi, więc chciałam to zmienić. Jak przyznaje, nawyk dbania o własne środowisko wyniosła ze szkoły. – Były organizowane akcje „Sprzątanie ziemi”, zawsze wtedy chodziliśmy na górki czechowskie. Ale kiedyś nie było tylu woreczków foliowych, papierków – wspomina. I tłumaczy: – Chcę wyjść na spacer bez obawy, że moje dziecko się skaleczy kawałkiem szkła. Dumna 3,5-latka Swoją „małą ojczyznę” razem z dwójką dzieci regularnie sprząta także Kinga Całus-Dąbrowska, psycholog z Lublina. – Już wcześniej zdarzało mi się zbierać śmieci w miejscach publicznych, jak np. place zabaw – przyznaje. – Mój synek jest jeszcze zbyt mały, żeby to zrozumieć, ale moja córka ma trzy i pół roku i chętnie sprząta razem ze mną. Potem w przedszkolu mówi z dumą, że sprzątała planetę. Wie, że w domu pojemnik na butelki jest w jednym miejscu, a na inne śmieci w drugim – opowiada. Weekendowy „urobek” pani Kingi i jej trójki dzieci to kilka czarnych worków pełnych śmieci. – Fragment skweru na Węglinku, obok Berylowej i Jantarowej. Jeszcze kawał placu na inne razy – podpisała zdjęcie na grupie „Posprzątajmy Lublin” na Facebooku. Jej post nie pozostał bez odzewu. – Proszę o informację następnym razem, w tych okolicach chętnie się przyłączę – skomentowała Małgosia. Brakuje koszy Jednym z najaktywniejszych członków grupy jest Mateusz Piekarski, z zawodu administrator nieruchomości. – Próbuję zachęcić do tego jak najwięcej osób ze swojego otoczenia. Ale zbieranie śmieci kojarzy się nam raczej źle – przyznaje. Aby ułatwić pracę sobie i innym, pan Mateusz zamierza złożyć wniosek Budżetu Obywatelskiego. – Chcemy napisać duży projekt, żeby w mieście było więcej koszy na śmieci. Mamy też pomysł, żeby powstały miejsca, do których będzie można przynosić odpady, które nie są odbierane, jak opony, czy gruz – tłumaczy. W obywatelską akcję sprzątania miasta włączają się także szkoły i przedszkola. – Moi koledzy, którzy uczą w takich placówkach, postanowili nam pomóc – mówi Piekarski. W czwartkową akcję sprzątania terenów wokół Zalewu Zemborzyckiego zaangażowali się uczniowie z VI i XXI LO. Taka forma pokuty Maria Łukasik pomagała przy zakładaniu lubelskiej Jadłodzielni. Teraz regularnie sprząta po innych. – Sporo rozmawiałam na ten temat z ludźmi. Często słyszałam, że to ktoś inny powinien sprzątać, bo dostaje za to pieniądze. A ja po prostu chcę, żeby w moim otoczeniu było czyściej – tłumaczy. Sama żartuje, że jest to dla niej forma pokuty za kupowanie foliowych woreczków, które z łatwością mogą polecieć z wiatrem. – Byłam już na kilku takich akcjach. Pocieszające jest to, że wyciągamy śmieci, które leżały w ziemi nawet kilkanaście lat. Może nikt nie będzie znowu tam śmiecił – dodaje. Sprzątają aż posprzątają Grupa „Posprzątajmy Lublin” ma ponad 900 członków. Jej założyciel - Tomasz Futyma - zainspirował też do działania mieszkańców Białegostoku czy Białej Podlaskiej. – Pan z Białegostoku powiedział mi nawet, że „zaimponował mu ten gość z Lublina” – śmieje się Futyma, który na co dzień prowadzi biuro podróży. Jak przyznaje, zapał na wiosenne sprzątanie w mieszkańcach Lublina nieco ostatnio osłabł. – Ludzi w grupie przybywa, ale coraz mniej osób bierze udział w akcjach zbierania śmieci. – mówi. – Może zawiódł trochę przepływ informacji, posty giną w zalewie innych informacji? – zastanawia się. Szczegóły najbliższej akcji wspólnego sprzątania miasta można znaleźć na grupie Posprzątamy Lublin na Facebooku. Co zrobić z pełnym workiem Po zebraniu i zapakowaniu śmieci w worki dzwonimy do Straży Miejskiej (tel. 986) i informujemy gdzie je zostawiliśmy. Strażnicy skontaktują się z zarządcą terenu. Właściciele prywatnych posesji są zobowiązani do usuwania śmieci we własnym zakresie. Z działek miejskich zabranie worków zleci odpowiedni wydział urzędu miasta. Straży Miejskiej można też zgłaszaćdzikie wysypiska. Worki od KOM-EKO Jedna z firm zajmująca się wywozem odpadów z terenu Lublin - Kom-Eko - zobowiązała się do dostarczania wszystkim chętnym worków do selektywnej segregacji śmieci oraz zabierania ich po zakończonej akcji. Kontakt: bok@ tel. 81 748 86 52. PSZOK Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych w Lublinie znajduje się przy ul. Głuskiej 6. Bóg dał nam prawo czystości moralnej, abyśmy byli szczęśliwi. Nasz Ojciec w Niebie pragnie jedynie naszego szczęścia. Mówi nam tylko to, co przyniesie nam radość. Jedną z najpewniejszych zasad, które dał nam Bóg, abyśmy mogli znaleźć szczęście, jest prawo czystości moralnej. Przejdź do zawartości żądasz czystości – zachowaj ją sam… Gdy pozornie nic się nie wylewa na zewnątrz…zawsze dzieje się coś w środku. Czekając na wiosnę… Wczorajszej nocy dopadł mnie smutek. Taki, co łzami rzewnymi się skończył, chlipaniem w poduszkę i lekkim bólem głowy. I nie tylko o warunki atmosferyczne i układy planetarne tu chodziło. Znajoma psycholożka powiedziała, że to normalny stan rzeczy w moim stanie. Więc nie żałowałam sobie łez tych wcale. I dobrze. Oczyściło się znowu serce, pole się nawodniło. Można siać. A ranek słońcem przywitał mnie pięknym. I jak się okazało nie tylko mnie. I taka myśl przyszła, spontanicznie wpadła na chwilę, by się podzielić poranną Radością ze światem. Jako osoba uzależniona od pewnego portalu społecznościowego, ściemniać nie będę, zaraz po tzw. „ first things first” wróciłam pod ciepłą kołdrę i wcisnęłam w telefonie ikonkę „F”, by Radością swą z widoku słońca i dobrego samopoczucia, wpis zamieścić na „ ścianie”… A tu nagle, niespodzianie, coś z tyłu głowy zapytało mnie wprost: ” Ze światem chcesz radością się dzielić? Ze światem, czyli z KIM, kochanie?” Cisza….. I jak lawą wulkaniczną, ciepłem powiało z okolicy klatki piersiowej… przeniosło się na kciuk i klikać zaczęłam jak szalona, do różnych Osób z listy… Nie powiem, zeszło się w czasie, dłużej nieco niż „zwykły wpis na ścianie”. Ale… radość narastała, była ekscytująca podczas wybierania, pisania i wysyłania. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że aż tylu mam znajomych. I zobaczyłam, jak różni jesteśmy wszyscy i jak podobni. Jak różnie reagujemy na te same słowa. Jak bywamy zaskoczeni lub czego potrzebujemy, by się tylko uśmiechnąć. Zaskoczyło mnie kilka pytań, zadziwiło kilka stwierdzeń, uradowały mnie moje własne odczucia. Cała zabawa zaczęła się wtedy, gdy spływały na skrzynkę odpowiedzi. I teraz już wiem, że o żadnym zaćmieniu słońca nie mogło dziś być mowy. Dostałam tyle energii, tyle słońca, że starczy na wszystkie bezsłoneczne dni marcowe i kwietniowe razem. Dajesz – dostajesz. Akcja – reakcja. Uśmiech za uśmiech. „Żądasz czystości – zachowaj ją sam”. Ileż razy dziwiła mnie kartka tej treści przyczepiona w kuchni biurowej lub w publicznej toalecie. Przecież to takie oczywiste (?), że się po sobie sprząta, zmywa, wodę spuszcza. Że się zostawia miejsce, jakim się zastało ( byle nie w gorszym stanie;-)). Słyszałam też reakcje innych ludzi, że „przecież im za to płacą, inni są od tego by po mnie sprzątać”… Miło jest, gdy wchodzisz, a tam błysk, pachnie, świeci …wtedy się uśmiechasz, nie ma na co ponarzekać, pomarudzić nie ma na co. Czy wtedy dostrzegasz to piękno? Zastanawiasz się , kto to zrobił, kto tu był przed Tobą? Czy też chcesz po sobie zostawić miłe wspomnienie? A jakie? Ale do brzegu… Było mi wczorajszej nocy po prostu smutno. Pozwoliłam, by smutek pobył ze mną. Oswoiłam go, zaprosiłam więcej i więcej. I wtedy ten skubany (Smutek) przebił wodny pęcherz, który gdzieś uciskał radość i woda kanałami popłynęła, oczami się wylała. Dzisiaj pozwoliłam sobie by odrodzona, uwolniona Radość zawitała znów. Dałam jej sobie więcej i więcej. Zadbałam. Stworzyłam sobie warunki na udany, radosny dzień. Żądasz czystości- zachowaj ją sam. Chcesz, by ludzie się do Ciebie uśmiechali, byli życzliwi, pozytywnie nastawieni? Podobne wpisy Tytuł Page load link Przejdź do góry
Wzięliśmy Oleńkę do domkuz sprawdzimy ją na zachowanie czystości, zostawania samej itd. Na razie zaprzyjaźniła się ze wszystkimi psiakami, kotków na
Niegdyś w klatkach schodowych na bydgoskich blokowiskach, powielany co każde piętro, kłuł w oczy slogan „czystość domu świadczy o kulturze jego mieszkańców”. Z rzadka przetykany był innym - „żądasz czystości, zachowaj ją sam”. Działanie tych napisów było trudne do oszacowania, ale patrząc na bałagan i brud na klatkach, mieszkańcy niespecjalnie się nimi, albo opinii o sobie, przejmowali. Niegdyś w klatkach schodowych na bydgoskich blokowiskach, powielany co każde piętro, kłuł w oczy slogan „czystość domu świadczy o kulturze jego mieszkańców”. Z rzadka przetykany był innym - „żądasz czystości, zachowaj ją sam”. Działanie tych napisów było trudne do oszacowania, ale patrząc na bałagan i brud na klatkach, mieszkańcy niespecjalnie się nimi, albo opinii o sobie, przejmowali. Teraz na klatkach schodowych jest o wiele czyściej. Z jednej strony wspólnoty mieszkaniowe konsekwentnie wymagają od firm, którym zlecają utrzymanie czystości, wywiązywania się z umowy, a i sami mieszkańcy, gdy czują, że muszą płacić, bardziej dbają o dobro wspólne. Podobnie jest na klatkach schodowych bloków spółdzielni mieszkaniowych, choć tam więcej zależy do mieszkańców, którzy dany blok zamieszkują. Nie zmieniło się jednak podejście do dobra wspólnego, jakim jest osiedlowa infrastruktura. Złodzieje metalowych elementów byli zawsze, bo ukraść rynnę czy inne rury jest łatwiej niż włamać się komuś do domu, a i ryzyko wpadki jest zdecydowanie mniejsze. Powiedzmy, że takie działanie da się jakoś uzasadnić. Ale zupełnie nie mieści mi się w głowie, jak można kraść żarówki?! Ich koszt jest śmieszny, bo są to zwykłe świetlówki, a nie energooszczędne cuda techniki. Tymczasem znikają ze schodowych klatek i piwnic, utrudniając życie mieszkańcom. Co istotne, i potwierdzają to pracownicy spółdzielni, żarówek nie kradną osoby z zewnątrz, ale sami lokatorzy. Więc jeśli brakuje żarówki w piwnicy, gdy kilka dni wcześniej jeszcze tam była, masz gwarancję - mieszkasz ze złodziejem.
Informacje o ŚMIESZNE TABLICE TEKSTY RODEM Z PRL-u PREZENT - 7849572843 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2019-02-27 - cena 22,77 zł
Po pierwsze placimy za smieci nie małe pieniądze a do Rososzycy mozna oddać 300kg na rok smieci gabarytowych a jak masz 600 no to do lasu! Wieśniaki z Sieroszewic śmiecą najbardziej… Ci co sprzątali to sami śmiecą. Osp dostaje kase. Im więcej śmieci więcej rbg tym więcej kasy. Żądasz czystości , zachowaj ją sam !!! Pozakładać kamery, problem rozwiązany. odpowiada Filip z konopii 3 miesięcy temu pierwsze co ginie w takim przypadku to…kamery, ciekawostka taka. przynajmniej osp miało zajecie,brzuchy im pospadają odpowiada olek 3 miesięcy temu tobie nigdy nie spadnie wieksze kary za zasmiecanie ! Mentalność Karguli… Tu jo jezdem i kto mi co zrobi… Niestety ale wielu jeszcze jest daleko za murzynami. odpowiada Zły 3 miesięcy temu Gmina odbiera teraz każdą ilość wyprodukowanych odpadów. Jeśli ktoś decyduje się na wywiezienie ich do lasu to: albo są to odpady, których gmina nie chce bądź nie może odebrać z jego posesji, albo po prostu właściciel posesji nie odprowadza obowiązkowej opłaty do gminy ( czytaj: brak go w gminnej ewidencji ). Wniosek z tego taki, że należy zmienić przepisy lub dokładniej kontrolować mieszkańców. odpowiada 1984 3 miesięcy temu A co z gruzem budowlanym?Gmina przyjedzie na posesje? Fajnie, ale od sprzątania w lesie są służby leśne, a jak nie to niech lasy państwowe wynajmą ludzi do sprzątania, bo mają kasy jak lodu. A tymczasem straż trwoni paliwo i czas. A potem płacze samorządom, że czegoś im brak. Totalny idiotyzm w tym naszym kraju – służby państwowe, a samorządy co rusz im dokładają, to na samochód, to na sprzęt. A jednocześnie państwo obarczając samorządy nowymi zadaniami daje im tylko pieniędzy na połowę, albo na trochę więcej. „Bo samorząd ma , to da”. odpowiada Jacek 3 miesięcy temu Z ta roznica ze straz pozarna wspolpracuje z nadlesnictwem i w zamian za pomoc dostaje dofinansowania od nadlesnictw, wiec nie jest to marnowanie paliwa i pieniedzy samorzadow. odpowiada Jacek 3 miesięcy temu Prawda jest taka że gdyby dobrzy ludzie nie wyrzucali śmieci do lasu to nikt by nie musiał sprzątać. I żadne pieniądze nie byłyby marnowane. odpowiada ???? 3 miesięcy temu PO to płące podatki aby sprzatali. Jesli nie chcecie sprzatac spoko sama moge, ale wtedy oddawaj moje podatki. odpowiada ALA 3 miesięcy temu Przede wszystkim masz nie śmiecić bo to nie jest Twój tych śmieciarzy cierpią i ludzie i zwierzęta i nawet rośliny. Widać że ludziom naprawdę jest wszystko jedno, tylko kasa, kasa, kasa. A po nich choćby potop… odpowiada ALA 3 miesięcy temu oj coś z główką nie tak czas do lekarza odpowiada ALA 3 miesięcy temu Ala-smieciara, myślisz, że jak płacisz podatki to możesz śmiecić ile wlezie? Jak ma być dobrze gdy mamy takich myślących inaczej? Higiena osobista bywa dość kłopotliwym i trudnym tematem. Trudno jest rozmawiać wprost z pracownikami czy współpracownikami na temat przestrzegania takich postaw. Wiele firm obchodzi ten problem wywieszając informacje albo frazy typu „żądasz czystości – zachowaj ją sam” lub „bądź jak ninja – nie zostawiaj po sobie Zakład Gospodarki Komunalnej w Twardogórze apeluje do mieszkańców o zachowanie porządku w miejscach publicznych. - Żądasz czystości zachowaj ją sam - przekazuje spółka przedstawiając fotografie niedawno zostawionego bałaganu. Jest miejsce gdzie możemy się zrelaksować, odpocząć, spędzić czas na świeżym powietrzu lub porozmawiać ze znajomymi. Są też kosze na śmieci i niestety śmieci rozrzucone dookoła. Najgorsze są sytuacje, gdzie śmieci leżą tuż obok kosza, do którego powinny trafić. Ludzie, którzy w tym miejscu przebywali nawet nie zadali sobie odrobiny trudu, aby śmieci wrzucić do pojemnika - przekazują pracownicy ZGK w Twardogórze apelując o pozostawianie po sobie porządku. Wiosenne porządki coraz bliżej. Gdzie wywieźć odpady w powiecie oleśnickim?Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera Wyjątkowe Prezenty dla Przyjaciółki. Sympatyczne kubki, koszulki, poduszki czy zestawy prezentowe. Niebanalne, personalizowane, ręcznie wytwarzane. Brudna umywalnia w stylu Ludowe Wojsko Polskie, wzór 1950. TADEUSZ POŹNIAKTakich pałacyków myśliwskich, jak Julin Potockich, w Polsce jest tylko cztery. Dlaczego od kilkunastu lat stoi opustoszały? Przed wejściem do pałacyku myśliwskiego w Julinie wisi napis: "Żądasz czystości, zachowaj ją sam". Za ogrodzeniem brud, smród i ubóstwo. Pałacykiem od ponad 15 lat opiekuje się Muzeum - Zamek w Łańcucie. Robi to tak "skutecznie", że problem dojrzał do pilnego rozwiązania. Pałacyk przez prawie dwa dziesięciolecia był ośrodkiem wypoczynkowym Zakładów Przemysłu Wełnianego w Rakszawie. Dobudowano wtedy stołówkę i dwa baraki mieszkalne, betonowy basen oraz pokryte asfaltem boisko. W połowie lat 90. zakłady pozbyły się ośrodka i przekazały pałacyk Muzeum - Zamkowi w Łańcucie. Jego dyrektor, Wit Karol Wojtowicz, miał wobec Julina ambitne plany. Pałacyk będzie jednym z ważnych obiektów planowanego Muzeum Ordynacji Łańcuckiej - zapowiadał w prasie. Balkon podparty kołkamiDziś pałacyk można oglądać z zewnątrz, wnętrza zamknięto na cztery spusty. Budzi podziw, że tyle przetrzymał i jeszcze się nie zawalił. Jeden z balkonów podparty jest trzema kołkami. Przez okna widać opustoszałe, zakurzone pomieszczenia. O dawnej świetności przypominają mozaikowe parkiety i boazerie. Na obramieniu okiennym parteru widnieje rzeźbiony herb Potockich. Latem pod herbem możemy umyć nogi. Od dziesięcioleci na świeżym powietrzu stoi tu brudna umywalnia w stylu Ludowe Wojsko Polskie, wzór 1950. Koło umywalni zapełniony papierami kosz. Dalej popękany betonowy basen (od lat bez wody), stara drewniana buda i zapuszczone boisko z gnijącymi ławkami widowni. Boisko zalane jest asfaltem, który kontrastuje z zielenią zapuszczonego trawnika. Nowoczesność w JulinieA przecież do otoczenia modrzewiowego pałacyku w Julinie wkroczyła nowoczesność. Dyskretnie ukryte w krzakach stoją dwie plastikowe latryny. Do fasady drewnianego budynku gospodarczego z czasów Potockich dolepiono wywietrzniki z zardzewiałej blachy. Za ogromną, opuszczoną stołówką gniją dwa piętrowe baraki typu Skopje, również obite jakimś rdzewiejącym żelastwem. Baraki i przestronna stołówka także są puste. Co nie znaczy "niedostępne dla turystów". Przeciwnie, pałacyk można oglądać z zewnątrz, a za ogrodzeniem - biwakować. Obok głównego wejścia stoją trzy brudne wiaty z pokrzywionymi stołami i ławkami. Kto się nie brzydzi, może tu usiąść i coś zjeść. Teren zaśmiecony; za to jest gdzie zaparkować samochód. Jeżeli oczywiście pojazd do Julina dojedzie nie połamawszy wcześniej resorów na wyboistej drodze. Przed wjazdem do lasu mijamy zabytkowy spichlerz w Brzózie Stadnickiej. To magazyn Muzeum - Zamku w Łańcucie. Spichlerz wygląda na opuszczony: wybite okna i zawilgocony, odpadający tynk. Schody prowadzą na drewniany ganek na piętrze. W podłodze dziury tak duże, iż łatwo złamać nogę. Ale nie można się skarżyć, bo koło drzwi niektóre wyrwy w załatano trzema nowymi deskami. "To nieprawda, że niszczeje"Pałacyk myśliwski z Julinie wybudowany został w latach 1872 - 80 z bali modrzewiowych w tzw. stylu szwajcarskim dla Romana Potockiego. W skład zespołu wchodzą także: "dyrektorówka, pawilon kuchenny oraz lodownia. Zachowało się wyposażenie wnętrz pałacyku (kominki, boazerie, belkowane stropy, klatka schodowa), zaś na zewnątrz aleja modrzewiowa (80 dwustuletnich modrzewi, oraz stare brzozy i buki).Spichlerz - magazyn gorzelniany w Brzózie Stadnickiej należał do folwarku Potockich. Wzniesiony został w latach 1843 - 45 wg planów Jana Tokarskiego w stylu Karol Wojtowicz, dyrektor Muzeum- Zamku w Łańcucie uważa, że stwierdzenie, iż pałac w Julinie niszczeje, jest Zgadzam się, że ten zespół pałacowo - parkowy jest nieużytkowany - tłumaczy dyrektor. - Pewne detale zabytkowych budynków są w nienajlepszym stanie technicznym. Określenie, że "niszczeje" ma sugerować że jest pozbawiony opieki i nic się przy nim nie robi. Nie jest to prawdą (...) przeprowadzono niezbędne prace zabezpieczające i remontowe oraz prace pielęgnacyjne przy nie chce powiedzieć, co przechowuje w zniszczonym spichlerzu. - W każdym razie nie dzieła sztuki - zamierza niedługo opuścić robota na nic?Teresa Kubas-Hul, wiceprzewodniczaca Sejmiku Wojewódzkiego Podkarpackiego jest pod wrażeniem Julina: - To wyjątkowa wartość, którą należy tego powodu w ubiegłym roku przerwała urlop, aby w ciągu trzech dni przygotować wniosek do Unii Europejskiej o zagospodarowanie Julina. Urlop przerwali też inni specjaliści. Zespół pracował pod kierunkiem Barbary Kuźniar-Jabłczyńskiej, ówczesnej prezes Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. - Liczące 150 stron opracowanie wykonaliśmy za darmo - podkreśla wiceprzewodnicząca stworzonej koncepcji, Julin miałby stać się międzynarodowym centrum kongresowo-konferencyjnym. Odrestaurowane zostałyby trzy obiekty zabytkowe (z modrzewiowym pałacykiem na czele) oraz park. Po wyburzeniu fabrycznego ośrodka wczasowego zostanie zbudowany nowoczesny hotel z basenem w podziemiach - a wszystko kosztem 20 mln zł. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego nie zakwalifikowało projektu, który powstał w ramach "Rozwoju Polski Wschodniej". Jest jednak nadzieja, że praca nie poszła na marne. Projekt można uaktualnić i powtórnie starać się o pieniądze w ramach nowego programu unijnego "Innowacje Gospodarcze". - Nabór wniosków będzie prawdopodobnie na przełomie 2008 - 2009 - mówi Teresa wzbudzi litość ministra?[obrazek5] Klasycystyczny spichlerz. W podłodze dziury tak duże, iż łatwo złamać nogę. (fot. TADEUSZ POŹNIAK)O możliwości tej zdają się nie wiedzieć władze województwa, które nie chcą wypowiadać się na temat Julina: "Na dzień dzisiejszy trwają poszukiwania rozwiązania" - krótko i ogólnikowo kwituje moje pytania na temat Julina Daniel Kozik z Biura Prasowego Marszałka Bogdan Rzońca poinformował mnie, że w grudniu wraz z dyrektorem Wojtowiczem odwiedzili wiceministra kultury Tomasza Mertę. Wiceminister przyrzekł daleko idącą pomoc dla Julina. Na obietnicach się skończyło. Niedawno poprzez posłankę Elżbietę Łukacijewską przyjazd na Podkarpacie zapowiedział Bogdan Zdrojewski, nowy minister kultury. - Trzeba zawieźć go do Julina. Koniecznie! - mówi Teresa A nie byłoby pani wstyd pokazać ministrowi tak zaniedbanego Julina? - Widok Julina wzbudzi w ministrze chęć pomocy - odpowiada wiceprzewodnicząca wstawienie szyby nie trzeba unijnych funduszyAle minister Zdrojewski może także się zdenerwować, widząc w podłańcuckich lasach tak zaniedbane perełki architektury. Nie trzeba bowiem pieniędzy z Brukseli aby wprawić szyby i załatać deskami dziurawy ganek spichlerza - wizytówki Julina. Gdyby dwóch robotników pracowało tylko przez trzy godziny dziennie, w ciągu miesiąca rozebraliby paskudną umywalnię. W ciągu dwóch miesięcy - drewnianą budę przy basenie. Może pół roku zajęłoby im zlikwidowanie wyasfaltowanego boiska wraz z widownią. Niechby porządkowanie otoczenia trwało kolejny rok. Do tego nie trzeba ani grosza z Unii Europejskiej. Tymczasem Muzeum "opiekuje się" Julinem od połowy lat 90. . 273 42 56 491 120 398 438 273

żądasz czystości zachowaj ją sam